29 sierpnia 2013

DYWIZJON 303

Tęskniliście?
Tęskniliście C:

 Każdy z nas co najmniej raz w życiu był na nudnej lekcji. Kiedyś, siedząc na języku polskim, pod czujnym okiem nauczycielki, kartkowałam podręcznik. Natrafiłam na fragment starej lektury szkolnej.
 "Dywizjon 303" opowiada o losach polskiego dywizjonu w Bitwie o Anglię '44, o ich sukcesach, zwyczajach, przekonaniach, zdolnościach, ale czasami też o złych decyzjach, stratach i, jak to na wojnie bywa, śmierci.
 Książę czytało mi się bardzo przyjemnie. Mimo, że pojawiło się w niej wiele danych (nazwy dolin, terenów,  samolotów, jednostek wojskowych) wszystko było naprawdę przejrzyste. Nawet, kiedy podawano strącenia samolotów wroga czytelnik nie musiał się zatrzymywać i zastanawiać, czy to dużo czy mało, bo zaraz, w następnym zdaniu wszystko było wyjaśnione. Książkę również urozmaicają rysunki rysowane bezpośrednio na polu walki (albo pod polem walki, w końcu wszystko działo się w powietrzu) oraz oryginalne zdjęcia przedstawiające załogę dywizjonu.
 Jedyne, co w książce mi się nie podobało, to pierwszy rozdział. Autor wspomina wielkich, odważnych polaków i  mówi, jak szybko zostali oni zapomniani. Można to jednak interpretować w inny sposób - my, Polacy, powinniśmy sprawić, by o naszych bohaterach się nie zapominało.
 Czytając tę książkę utwierdziła się po raz kolejny w przekonaniu, że dla Polaka nie ma rzeczy niemożliwych. Dywizjon 303, polski zespół, ustrzelił i sprowadził na ziemie najwięcej hitlerowskich maszyn, ryzykując przy tym swoje życie. Ważną część zespołu pełnili również mechanicy, który potrafili pracować całą noc, by następnego dnia wszystkie Hurricary były gotowe do startu.
 Jakby nie patrzeć, książka skupia się głownie na przebiegu walk powietrznych i na podsumowaniu ich. Przez całą książkę przetaczają się nazwy niemieckich i brytyjskich maszyn. Nawet śmierć kogoś z zespołu nie jest istotna, ponieważ w powietrzu coś nagle się dzieje. Opisy walk są przejrzyste i zrozumiałe, nawet dla kogoś tak nie w temacie jak ja. "Dywizjon 303" mówi o sprycie Polaków, ich zaradności, spostrzegawczości i talencie, ale przede wszystkim zawziętości od ostatniego treningu aż po wygranie Bitwy o Anglię, jedynej bitwy stoczonej jedynie w powietrzu. Autor ciągle wspomina, jak wielkie sukcesy osiągnęli polscy piloci na tle innych dywizjonów. Wspomina również kilka razy o Dywizjonie 302, również polskim, który również nie leniuchował.
 Tak szczerze to nie wiem, komu polecić tę książkę. Może komuś, kogo interesują polskie losy podczas II Wojny Światowej. I pasjonatom samolotów też. Ale chyba przede wszystkim każdemu, kto lubi usiąść i przypomnieć sobie, jak cudownym narodem jesteśmy. Bo w końcu Anglicy szybko się przekonali, ile potrafi polski dywizjon ;)
 Z ocena będzie ciężko, bo nie czytałam innych książek tego typu. Myślę, że 9/10 będzie w porządku.-1 tak na wszelki wypadek ;)
 
 Aaaaaa teraz ogłoszenia:
- Nasz kochany założyciel, pan i władca prosił, bym wspomniała o niedawnej sytuacji. Rufi dostał wiadomość na GG z prośbą oceny bloga, jednak adres nie wyświetlił się, ponieważ Rufi nie miał tej osoby w zapisanych kontaktach Dlatego gorąca prośba: wszelkie blogi, piosenki, filmy czy cokolwiek do oceny zostawiajcie w komentarzach. Dzięki temu nigdzie nie zaginą ;)
- Wiem, że dział "Oceniliśmy" prezentuje się raczej kiepsko: jedne linki się podkreślają, inne nie, kolorystyka też pozostawia wiele do życzenia. Kiedyś jakoś to ogarniałam, teraz pojawia się zbyt dużo nowych ocen, dlatego postaram się tam zrobić remont. Musicie mi jednak dać czas na olinkowanie wszystkiego. Z góry dziękuje :)
- Jeśli znacie jakąś ocenialnię blogów, błagamy, dajce adres! Szukamy z Rufim, szukamy a oni albo nie odpowiadają, albo nas odrzucają. Bardzo chcielibyśmy usłyszeć opinię na nasz temat, więc to dla nas bardzo ważne.

25 sierpnia 2013

Another

   Wśród Otaku* mówi się, że nie jesteś prawdziwym fanem M&A* jeżeli chociaż nie kojarzysz trzech klasycznych scen:
1. Psychiczne laski zabijają się nawzajem (Higurashi, Mirai nikki, jest bardzo wiele opcji...)
2. Czerwonowłosy bisekualista macha naokoło piłą łańcuchową (kuroshitsuji)
3. Dziewczyna spada ze schodów i parasolka przebija jej gardło (Another)
I dzisiaj będziemy mówić o tej trzeciej.

   Another jest mangą, którą każdy powinien przeczytać, nawet tylko dlatego, że jest po prostu klasyką gatunku i  jest to jeden z niewielu horrorów jakie przeczytałam i  mi się na prawdę podobały. Historia zaczyna się 26 lat temu, kiedy Mei Misaki, chodzący ideał, tuż po przejściu do klasy trzeciej ce, ginie w wypadku. Wszyscy uczniowie byli tak przygnębieni jej śmiercią, że zaczęli udawać, że Misaki wcale nie umarła. Rozmawiali z nią, odprowadzali do domu, a nauczyciele razem z nimi. Jednak horror zaczął się wtedy, gdy na pamiątkowym zdjęciu klasowym Mei pojawia się naprawdę.
   Powróćmy teraz do czasów współczesnych. Ciężko chory Kouichi Sakakibara przeprowadza się do rodzinnego miasta jego zmarłej matki, Yomiyamy, miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego. W nowej szkole poznaje pozornie ignorowaną przez innych uczniów klasy 3C, Mei Misaki. Razem z nią próbuje powstrzymać klątwę ciążącą na klasie, a powodującą śmierć wspomnianych uczniów i ich krewnych. 

   Wydanie (w wyjątkowo dużym formacie A5) jest naprawdę dobre. Tłumaczenie, matowo-błyszcząca obwoluta i oryginalna okładka. Szkoda, że przy tym droższe (przeciętna manga - 20 zł, Another - 25 zł). Niby 5 zł to nie tak dużo, ale to jednak tych 25% przeciętnej ceny. Nie zmienia to faktu, że naprawdę warto kupić (na temat anime się nie wypowiem, bo nie oglądałam). Kreska także przyjemna dla oka, ździebko mroczna, ale w końcu to horror. Nie ma co narzekać, tylko lecieć do empika (czy tam innego sklepu z mangą) i kupować (ale reklamuję xD).

*Otaku (jap. おたく lub オタク) – środ. miłośnik japońskiej popkultury, głównie anime, mangi i gier komputerowych. Termin stosowany głównie przez środowiska miłośników japońskiej popkultury jako określenie miłośnika takowej, aczkolwiek spotkać można się również ze znaczeniem rodzimie japońskim, określającym osobę izolującą się od życia w społeczeństwie, która nie opuszcza swojego pokoju bojąc się kontaktu z innymi ludźmi.
*M&A - manga i anime.

23 sierpnia 2013

Wiecznie żywy

Dziś na celownik książka którą wracając z koloni ( 2.5 dnia w autokarze - dziwne żeśmy się tym smrodem nie podusili :P ) pożyczyłem od kolegi. Ponieważ książkę którą wziąłem na wyjazd skończyłem wcześniej, a nudziłem się jak cholera.
Jest to romansidło dla nastolatek, dlatego zastanawia mnie skąd on to miał, ale to już nie mnie w to wnikać, a na pewno nie w tej ocenie
Mamy historię R. Tak, R to imię. Jest to ok 17 letni chłopak, ubrany dość elegancko, a i jeszcze coś. R jest trupem. Nie wie jak umarł, ale musiało to być coś specyficznego ponieważ jego ciało i ubranie jest tak naprawdę nienaruszone przez żaden widoczny uraz. Nie jest też na wpół zjedzony, tak jak niektórzy jego w spół mieszkańcy lotniska. Jednego z wielu miejsc gdzie trupy przebywają pomiędzy polowaniami, jęczą, mają szkoły, odprawiają msze i tym podobne pierdoły.
Podczas jednego z polowań R spotyka Julie. On od razu czuje że coś jest nie tak. Ona na szczęście nie widzi jak R pożera mózg jej chłopaka. R postanawia ocalić Julie i zaciąga ją na lotnisko gdzie ją chowa.
Cała sytuacja jest dziwna. R próbuje rozmawiać ciekawie z dziewczyną ale przy zgniłych wargach jest to trudne. Kilka sylab w jednym zdaniu jest i tak nie lada osiągnięciem.
Nie chce zdradzać fabuły bo ta jak na takie romansidło jest naprawdę zmienna.
Problemy są różne. Nie tylko to że jedno z młodych kochanków teoretycznie powinno spoczywać. Ale R przeżywa wspomnienia chłopaka Juli, tak jak to zawsze w czasie zjadania mózgu. R po raz pierwszy od... czasu śmierci śni. Więc wszystko się zmienia.kiedy te dwie osoby się poznają.
Książka płytka jak kałuża ale urocza w swojej prostocie. Nie podoba mi się zakończenie które jest typowo przesłodzone, ale i to da się przeżyć.
Komu polecam? fanom romansów. Akcja tutaj jest ale znikoma i niezbyt żywa ( ha ha ha - suchar ).
Ciekawa jest dobitność autora na tematy takie jak sex czy też narządy płciowe zombi, co w takich książkach jest rzadziej spotykane ( tak mi się najprzyjemniej zdaje)
Wyszedł również film którego nie oglądałem i nie wiem czy będę miał okazje i chęć obejrzeć.
5/10 - to po prostu nie mój typ, ale na pewno się nie męczyłem. Po prostu dupy nie urywa.
Następna ocena będzie dotyczyła serii TUNELE.

22 sierpnia 2013

Prophecy - Przepowiednia

   Jedna z nowości Studia JG! O Prophecy (z ang. przepowiednia) musiano się spierać z japońskimi wydawcami niezwykle krótko, ponieważ oryginał wydano w 2012, a w Polsce już w sierpniu 2013 (W krajach zagranicznych (czyt. pozajapońskich) nowe mangi wydaje się zwykle z kilkuletnim opóźnieniem, ze względu na to że jesteśmy "gaijinami" i po prostu nas nie lubią (żart)). I to się czuje. Iphone'y, Twitter, YouTube... To wszystko w tej mandze odgrywa wielką rolę. Ale nie jest ona taka kolorowa, jest także przesiąknięta naszym cywilizacyjnym brudem: hakerami, nielegalnymi imigrantami, morderstwami, skrajną biedą, nadmiernym bogactwem, nieuczciwością, bezrobociem... A to nie wszystko.
   Historia opowiada o "Gazeciarzu", internetowym proroku, zapowiadającym morderstwa, gwałty i porwania. Jednak nie są one dla kaprysu, Gazeciarz za każdym razem mówi za co jego ofiara jest karana i w jaki sposób. Ten samosąd postanawia przerwać DWPC (departament do walki z przestępczością cybernetyczną Tokijskiego wydziału policji stołecznej), co nie jest takie proste. Jak się zdaje, osoba odpowiedzialna za wszystkie przepowiednie jest niezwykle utalentowanym hakerem. W tle poznajemy także tragiczną historię, która doprowadziła do wszystkich zbrodni. Widzimy też, że policja, mimo iż działa "zgodnie z prawem", nie do końca kieruje się moralnością. Bardzo trudno powiedzieć która strona jest "tą złą". Wielu osobom, które protestowały przeciwko ACTA, na pewno nie spodoba się postawa policji. Łatwiej się im będzie utożsamić ze zbrodniarzami.
   Tak właściwie, trudno mi jest opisać fabułę. Jest ona tak złożona, że gdybym miała w ogóle nie spojerować, nie wytłumaczyłabym wszystkiego i tylko was zniechęciła. Jedno jest pewne, osoby o słabych nerwach nie powinny tego czytać (najlepiej niech mają też więcej niż 12 lat). Kreska, niezwykle jak na mangę realistyczna, podkreśla tylko brutalność. Miejscami jest zwyczajnie obrzydliwie (zbyt realistycznie). Kryminało-dramat psychologiczno-sensacyjny? Chyba tylko tak mogłabym zaklasyfikowac tę mangę. Wydanie jak wydanie, błyszcząca obwoluta (będąca kolorową kopią okładki), kilka kolorowych stron i porządne tłumaczenie. Dobre, ale bez fajerwerków. Teraz czekamy już tylko na serializacje :)

15 sierpnia 2013

Kuroshitsuji - Mroczny kamerdyner

   Jako pierwszego (z całej gamy mych ulubionych mang) zrecenzuję Mrocznego Kamerdynera (z jap. Kuroshitsuji, kuro - czarny, shitsuji - kamerdyner/lokaj). Dla pełnego wyjasnienia, manga to rodzaj komiksu rodem z Japonii. Istnieje wiele jej gatunków i podgatunków, jak np. shounen (chłopcy 12-20), czy shoujo (dziewczyny 12-20). Kuroshitsuji nie zalicza się do żadnego z nich.
   Historia rozgrywa się w XIX wiecznej Anglii, pod władaniem królowej Wiktorii. Główni bohaterowie, dwunastoletni hrabia Ciel Phantomhive i jego służący Sebastian Michaelis, wiodą pozornie spokojne życie w swej rezydencji Phantomhive Manor. Jednak, jeślibyś się zagłębił w podziemie, dowiedziałbyś się, że młody hrabia, w rzeczywistości jest psem królowej, człowiekiem, który zamiatał wszystkie brudy. Jeśli trzeba, zabijał wrogów Jej królewskiej Mości. Jednak ta historia, sama w sobie interesująca, nie byłaby taka sama bez Sebastiana. Pojawił się nie wiadomo skąd, wraz z odnalezionym paniczem. Chłopiec zniknął tuż po pożarze starej siedziby i śmierci jego rodziców. Nie wiadomo, co się z nim działo w tym czasie, ale gdy powrócił, był z nim już jego kamerdyner. Wysoki i czarnowłosy, nigdy nie zdejmował białych rękawiczek. Ten kto go poznał, od razu się przekonywał że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. W końcu jest "piekielnie dobrym kamerdynerem". 
 Właśnie w tym ostatnim zdaniu tkwi haczyk. Sebastian na pytanie "Czym jesteś" zawsze odpowiada pewną gra słów, mianowicie Watashi wa aku made shitsuji desukara"(私はあくまで執事ですから), co znaczy "Jestem po prostu piekielnie dobrym lokajem". A teraz gra słów:
gdy "'ma"(ま) z drugiego słowa połączy się z pierwszym otrzymujemy "Watashi wa akuma de shitsuji desu", co oznacza "Jestem demonem lokajem". 
   To, za co wiele dziewczyn pokochało kuroshitsuji, są wątki Shounen-ai (miłość męsko-męska) i podteksty yaoi (to samo co poprzednie, tyle że wersja hard). O ile nie ma tam nic pokazanego, o tyle i tak my wiemy lepiej (faceci mogą spokojnie czytać, nic nie zobaczą). Przyczyna tego tkwi w tym, że Yana Toboso (autorka) jako młoda mangaczka po prostu rysowała yaoi, co prawda pod pseudonimem, ale zawsze. Nie zmienia to faktu, że kreska, jak i fabuła, są wyśmienite. Ubrania, jakie ona rysuje, są ucztą dla oka. Także wydanie nie pozostawia wiele do życzenia. Błyszcząca obwoluta, ładna okładka, brak literówek, Dobre tłumaczenie, czyli porządna robota, w wykonaniu Waneko.  
   Kuroshitsuji jako anime także jest świetne. Mroczny klimat, genialne projekty postaci, porywająca fabuła, wszystko zostało zachowane. Mnie samą zachwycił pierwszy ending - I'm Alive (poniżej daję filmik z YT). Jedyne, co może nie zadowalać, to druga seria. Jednak i ją można scierpnąć, tylko dla wiedzy co się z nimi stanie dalej. Tylko, czy i wy podpiszecie kontrakt z diabłem?

Witam

Hej! Jestem Zuza :) Rufi już zdążył mnie nieźle przedstawić, więc się tylko witam. Swoją drogą, bardzo mi pochlebia, to co napisał ^^. Będę pisać przeróżne recenzję, poczynając od mangi/anime, przez filmy o superbohaterach, aż po książki (niekoniecznie fantasy). Mam nadzieję, że dzięki mnie, polubicie te moje chińskie bajki XD

NOWOŚCI!

HEJKA! Jak pewnie zauważyliście ostatnio rzadko coś dodajemy, ale mamy na to lekarstwo, jakie? nowy oceniający! Zuzie poznałem na koloni, jest ona oczytana i obyta w świecie muzyki i sztuki, więc na pewno będzie wartościowym nabytkiem, ale co wam będę oczy mydlił, ona sama najlepiej się przedstawi ,będzie oceniała z tego co mi wiadomo głównie mangi, anime itp.
Zuzia, czekamy na oficjalne przywitanie :D