10 września 2013

Tajemnica Brokeback mountain

   Pewnie wielu z was kojarzy ten tytuł. Znany jest on głównie dzięki ekranizacji (zdobyła ponad 80 nagród branżowych, w tym 3 oskary i 64 nominacje), reżyserii Anga lee, twórcy takich filmów jak "Rozważna i romantyczna" czy "Życie Pi". Jednak ja nie będę mówić o filmie. Dla mnie "Tajemnica Brokeback mountain" to nic więcej jak 22 stronnicowe opowiadanie o zakazanej miłości i o tym chcę wam właśnie opowiedzieć.
   Akcja zaczyna się w latach 60 ubiegłego wieku w stanie Wyoming. Dwóch dziewiętnastolatków wyjeżdża z domów i zatrudnia się latem jako wypasacze (nie wiem jak to napisać O.o) owiec u zbocza góry Brokeback. Żyli przez dwa miesiące kompletnie odcięci od świata, skazani na swoje towarzystwo. I wtedy rozkwitła miłość... Niestety noe przypuszczali, że ktoś mógł ich widzieć...
   Tutaj przerwę opis fabuły. Wielu z was zapyta; Jak to? To jest tylko jakiś western o gejach?! Otóż nie. Historia ta nie byłaby tak wyjątkowa, gdyby to była np. para heteroseksualna. Wyszedł by z tego melodramat i to niezbyt wysokich lotów. Porusza ona jako pierwsza tek otwarcie tematy homoseksualne i problem homofobii.
   Powróćmy zatem do bochaterów. Od pamiętnej przygody pod górą minęły cztery lata. Panowie się ustatkowali, mają dzieci... jednak nadal nie potrafią zapomnieć o sobie. Wtedy jeden z nich wysyła telegram z prośbą o spotkanie... i od tego momentu wszystko zaczyna się psuć... Zaczynają  się regularnie spotykać, mają wspólne plany i tak 4 lata zmieniają się w 20 lat. 20 lat miłości, która końzy się tak nagle, jak się zaczęła (nie powiem jak i dlaczego)
   Opowiadanie naprawdę mi się podobało. Napisane lekkim stylem, niewymuszone, pokazywały z pozoru grubo ciosanych, prostych bochaterów, jednocześnie czyniąc ich niesamowicie wrażliwymi. Nie jest może wybitne, ale jestem pewna, że każdy po przyczytaniu go inaczej spojrzy na świat. Może nie zlikwiduje problemu homofobii, ale pokazujd nam, że miłość jest miłością i każda jest sobie równa... Szkoda tylko, że ma takie smutne zakończenie...

http://moje-kroniki.blogspot.com/2013/09/opowiadanie.html
tutaj daję link do opowiadania, choć zachęcam do wydania papierowego (z resztą dostępnego w polsce i to po polsku!)

3 komentarze:

  1. Pominę oczywiste literówki, ale "wypasacze (nie wiem jak to napisać O.o) owiec" - drobna etymologia danego słowa i po problemie. Wypasać -> pastuch i voila - pastuchowie. "Może nie zlikwiduje problemu homofobii, ale pokazujd nam, że miłość jest miłością i każda jest sobie równa... Szkoda tylko, że ma takie smutne zakończenie... " - Oh tak, ambitne ukazanie jakiejkolwiek równości, szkoda tylko, że w naszym świecie (który póki co można określić jako jedyny), to pojęcie istnieje ale nie funkcjonuje. Pomijając aspekty filozoficzne, w praktyce jak najbardziej uczucie miłości dwóch mężczyzn a kobiety i mężczyzny nie jest w żaden sposób równe. W pierwszym wypadku mamy do czynienia z zaburzeniem (już pominę psychologiczne, żeby nie szedł taki ogień) hormonalnym. Jeden z partnerów ulega feminizacji, aby uzupełniali pierwotny schemat i tym samym zapewniali sobie nawzajem odpowiednią odpowiedź organizmu. Obydwa warianty różnią się na tylu płaszczyznach, że tylko całkowity ignorant byłby w stanie polemizować na temat równości, co z kolei jest jawną hipokryzją - ignorancji daleko do tolerancji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie zrecenzowałam to, ponieważ była moją lekturą. Czytając, nie zauważyłam żeby któryś z bohaterów zniewieściał. Tak na prawdę, nie jestem w stanie nawet powiedzieć, który był tym dominującym. Mam nadzieję, że z każdą recenzja będę pisać coraz lepiej. Naprawdę dziękuję za sugestię i krytykę.

      Usuń
    2. Najpewniej masz rację, bo nie odnosiłem się do abstrakcyjnego świata w książce, tylko jak to funkcjonuje u "nas".

      Usuń