26 kwietnia 2013
Instagram - aplikacja na sprzęt firmy Apple oraz z Androidem. Służy, w dużym skrócie, do dodawania zdjęć, lubienia zdjęć i komentowania zdjęć.
Jak możemy przeczytać na polskiej oficjalne stronie Instagram powstał dla wszystkich, którzy lubią fotografować i chcą się swoimi zdolnościami podzielić z innymi. Mamy wiele filtrów pozwalających nam zmienić wygląd zdjęcia, ponadto jeszcze kilka opcji. Osoba, która się na tym zna na pewno ucieszyła się, kiedy dowiedziała się o ten nowej aplikacji.
Jednak tu się sprawa komplikuje - do Instagrama mają dostęp wszyscy. Prawdopodobieństwo, że ktoś wychwici zdjęcie wschodzącej gwiazdy fotografii jest mniejsze niż wygrana w Totka. Inną sprawą związaną z ogólnym dostępem jest możliwość znalezienia na IG wszystkiego, oprócz tego czego się szuka. Ułatwia to aplikacja (już do ściągnięcia), która automatycznie generuje tagi - wybierasz jedną kategorie, kopiujesz i dodajesz pod swoje zdjęcie. Więc nie zdziwcie się, jeśli będziecie szukać zdjęć kotów znajdziecie obiad Amerykanki i lekcje tańca Francuza... Albo, bardziej prawdopodobnie też kogoś z Ameryki. Chcąc, nie chcąc być wrednym mogę wam przysiąc jedno - nie masz możliwości nie spotkania się z Amerykanami. Są cały czas, w dzień i w noc, wychwytują twoje zdjęcia, lajkują je, follują cię... Ale nie przejmuj się, jeśli nie zrobisz tego samego za dwa dni wszystko zniknie z twojego konta :) (nie, żebym nie lubiła Amerykanów. po prostu trochę przeraża mnie fakt, że lajkują wszystko, nawet ja nic nie rozumieją np. teksty po polsku). Inną istotną częścią Instagrama jest wojna na lakji - im więcej osób polubi twoja zdjęcie, tym jesteś fajniejszy. Zwiaze się to z dodawaniem głupich tagów, tylko po to żeby zdobyć lajki (patrz: obiad w kotach). Istotna częścią tej kwestii jest lajkowanie wszystkiego jak popadnie. Nie przejmuj się, że wstawiłeś słabe zdjęcie paczki paluszków - wystarczą odpowiednie tagi, by podbić świat.
A gdzie w tym wszystkim prawdziwi artyści?
Podsumowując, IG był dobrym pomysłem, ale chyba nie do końca dobrze zrealizowanym (aczkolwiek ja innego pomysłu w sumie też nie mam, bo ani nie pobierać za to opłat, ani zaświadczeń, ani robić test dopuszczający). Dobrała się do niego ta mniej inteligentna część ludzkości i dodaje, komentuje i lajkuje. Jestem skłonna dać 7/10 za pomysł i tylko 4/10 za funkcjonowanie. Łącznie 11/20. Instagrama można mieć, ale żyć bez niego też się da.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz